Joe stała przed lustrem. Wpatrywała się w
dziewczynę po drugiej stronie świata. Polubiła ją od razu. Wyglądała zupełnie
jak Joe. Jak Joe Wade. Była niska i bardzo chuda. Spod naciągniętej, bladej
skóry wystawało o wiele za dużo kości. Miała olbrzymie martwe oczy, które
kiedyś musiały być ślicznie niebieskie. Jak letnie, bezchmurne niebo. Dziewczyna
wyglądała jakby ubrała żelazną maskę. Wyraz jej twarzy zastygł w okropnym
rodzaju zdumienia połączonego z cierpieniem. Jej pełne usta w kształcie serca
popękały mocno. Z niektórych ranek sączyła się lekko krew, żłobiąc czerwone
rzeki na wargach. Jej policzków nie zdobił zdrowy rumieniec. Oblicze było blade
i jednolite. Dziewczyna patrzyła się na Joe z trudem, spod bardzo ciężkich,
ciemnofioletowych powiek, które kontrastowały strasznie z jej białą
karnacją. Na policzkach widać było lśniące smugi niedawnych łez. Dziewczyna
stała zgarbiona, a na twarz spadały jej strąki ciemnych, brudnych włosów
Joe stała przed lustrem aż ojciec nie krzyknął na
nią z dołu, żeby się pośpieszyła, bo spóźni się do szkoły. Joe rzuciła ostatnie
spojrzenie na dziewczynę, która cały czas miała taki sam wyraz twarzy i zeszła
chwiejnym kokiem na dół po zakurzonych, zaniedbanych schodach.
Joe Wade nie wyglądała na swój wiek. Każdy kto ją
spotkał mówił jej to zatroskany. Ciotki załamywał ręce i kręciły głowami, a
wujkowie marszczyli czoła. Joe wyglądała na około 12 lat. W rzeczywistości
jednak była starsza. Pół roku temu skończyła 15 lat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz